Bałkańskie wakacje w PRL
Ciekawość świata, chęć poznawania nowych miejsc, potrzeba przygód i relaksu towarzyszą ludziom od wieków. Nie inaczej było również w okresie PRLu. Pracownicy dostawali urlopy wypoczynkowe, tak samo jak my dzisiaj - chcieli wyjazdów i wypoczynku. Wiele zakładów pracy posiadało w różnych miejscach Polski własne ośrodki wypoczynkowe, popularne były biwaki...Jednak to właśnie to, co nieznane pociąga zazwyczaj najbardziej. Tym nieznanym była wówczas zagranica. Nie każdy chciał bowiem spędzać wolny czas w Polsce.
Wyjazdy zagraniczne należy podzielić na dwie kategorie: biznesowo-zawodowe oraz turystyczne. Ja skupię się na tych drugich. Aby wyjechać należało być posiadaczem dwóch rzeczy: pieniędzy oraz odpowiedniego dokumentu. W kwestii uzyskania tego drugiego najczarniejszym okresem były lata 50. i 60., procedury i możliwości uprościły się od lat 70. Najprościej, co oczywiste, było udać się do krajów bloku socjalistycznego (tj. m.in. ZSRR, Czechosłowacji, Jugosławii, Węgier, Rumunii czy Bułgarii), jadąc tam wystarczyła tzw. wkładka paszportowa (znajdująca się w dowodzie osobistym) lub specjalny stempel wraz z adnotacją. Można było je otrzymać po uzyskaniu zgody oraz uiszczeniu (niemałej) opłaty.
Zatem jedziemy - z drogą wycieczką z biura podróży lub własnym samochodem. I tak właśnie zrodziły się legendarne wspomnienia załadowanych "piętrowo" po dach Maluchów, Polonezów, dużych Fiatów i innych przedstawicieli ówczesnej motoryzacji. Kto z nas dziś przejechałby takimi wozami tysiąc czy półtora tysiąca kilometrów nad Morze Czarne lub Adriatyk? Raczej niewielu śmiałków.
Dokąd zatem jeździli Polacy? Mając na myśli nieco bliższe Morze Czarne należy wspomnieć przede wszystkim o Bułgarii. Najpopularniejszym tamtejszym kurortem był Słoneczny Brzeg. Jego budowa, jako nowego miasta, rozpoczęła się w 1958 roku. Jak grzyby po deszczu powstawały liczne hotele i ośrodki. Brak było zabytków, muzeów, w tym mieście tylko się plażowało, relaksowało i wydawało pieniądze. Ściągali tu wczasowicze z całego bloku wschodniego, zarówno partyjni dygnitarze, jak i bogatsza klasa średnia. Nie mniej popularne były również Złote Piaski czy Warna. Największym czarnomorskim kurortem Rumunii była natomiast Konstanca - duże portowo-przemysłowe miasto, w którym szybki rozwój infrastruktury turystycznej następował przede wszystkim w latach 70. Pomimo wielkich nadziei i inwestycji, miasto nie zdobyło aż takiej sławy jak kurorty w Bułgarii czy na Krymie.
Wybrzeże Morza Czarnego było popularne przede wszystkim jako cel wyjazdów autokarowych organizowanych przez biura podróży (Orbis, Gromada). Nieco dalej, zachęcało adriatyckie wybrzeże leżące w granicach Jugosławii. To kierunek dokąd najczęściej wybierano się własnymi autami. Tam, w przeciwieństwie do Rumunii czy Bułgarii, można było poczuć "powiew zachodu". Śródziemnomorski klimat, brak wojennych zniszczeń, dewastacji oraz piękna architektura na przybywających Polakach (i nie tylko) robiły wówczas ogromne wrażenie. Największą popularność zyskał wówczas Dubrownik i jego najbliższe okolice (obecnie Chorwacja). To właśnie tam najliczniej zjeżdżały się auta z polskimi rejestracjami. Miłość Polaków do tego regionu została do dzisiaj...
W ciężkim ekonomicznie okresie PRL zagraniczne wakacje nie ograniczały się jednak jedynie do zwiedzania czy relaksu na plażach. Każdy chciał dodatkowo zarobić, a właśnie wyprawa do obcego kraju przedsiębiorczym i sprytnym Polakom dawała okazję do handlu, wymian i przemytów. Z Polski zabierano co tylko się dało, m.in. kremy Nivea, futra, drobny sprzęt AGD, kryształy....z wojaży do ojczyzny przywożono natomiast np. buty, jeansy, koszulki, alkohole, kasety z muzyką. Wszystko to na czym dawało się zarobić, ale też stanowiło cenny towar nie zawsze osiągalny w Polsce.
Miłość Polaków do bałkańskich wakacji pozostała do dzisiaj. O popularności tego regionu decyduje przede wszystkim odległość. Bez większych przeszkód nad Morze Czarne lub Adriatyk dojedziemy własnym samochodem, szczególnie z południa Polski. W ostatnich latach na popularności zyskują również loty samolotami. Tanie oraz tradycyjne linie wykonują coraz więcej połączeń do Chorwacji, Grecji, Czarnogóry i nie tylko...Innym z aspektów bałkańskiej popularności jest pogoda - niemal 100% pewność słońca oraz wysokiej temperatury, co nad Bałtykiem niekoniecznie musi mieć miejsce. Nie ukrywajmy również, że (w przeciwieństwie do coraz droższej Chorwacji), bałkańskie kurorty wciąż należą do tych tanich i przez to atrakcyjnych dla Polaków miejsc. A jak do tego dodamy piękne krajobrazy, zabytki, kulturę…
Mateusz Janicki - absolwent studiów magisterskich na kierunku historia, obecnie student I roku niemcoznawstwa, autor bloga Zwiedzaj Poznawaj https://www.facebook.com/zwiedzajpoznawajpl/ członek SKN UG Bałkanika od października 2020r.