Węgry – Norwegia 2:1 (Priskin 14’, Henriksen 83’(samobój) – Henriksen 87’)
Węgrzy jadą na Mistrzostwa Europy do Francji! Pierwszy rewanż zapowiadał się na bardzo emocjonujący pojedynek. Przed meczem byliśmy świadkami minuty ciszy spowodowaną m.in. znanymi wszystkim wydarzeniami w Paryżu. Ciężko było prognozować, która drużyna wygra, która awansuje.
W I składzie gospodarzy trzech piłkarzy z polskiej ekstraklasy: Kadar, Guzmics i Lovrencsics. Na ławce Nikolić. Natomiast u Norwegów wszystkie oczy były zwrócone na młodego 16-letniego pomocnika z Realu Madryt Odegaarda. I połowa bardzo rozczarowała. Goście częściej utrzymywali się przy piłce, ale kompletnie nic z tego nie wynikało. Gra Wikingów była niepoukładana, ewidentnie brakowało pomysłu na skonstruowanie akcji. Po niemrawym początku z obu stron niespodziewanie gospodarze objęli prowadzenie. Priskin otrzymał długie podanie ze swojej połowy, dobrze zabrał się z piłką, okiwał rywali i oddał piękny strzał w długi róg bramki Nylanda. 1:0 i skomplikowała się sytuacja Norwegów. Później dużo walki, mało konkretów. Jedna sytuacja gości i jedna sytuacja gospodarzy przez 30 minut gry. Dopiero w 45. minucie po dośrodkowaniu Odegaarda z rzutu rożnego oddał strzał jeden z rosłych zawodników gości, ale piłka zatrzymała się na słupku. Do przerwy 1:0. W II połowie więcej emocji oraz minimalna poprawa gry gości po dwóch zmianach (zszedł m.in. zupełnie niewidoczny Odegaard), chociaż i tak na norweskich piłkarzy spadnie ogromna fala krytyki. Mieli jedną dobrą okazję, ale Pedersen nie wykorzystał prezentu od obrońcy gospodarzy. Świetną interwencją popisał się Gabor Kiraly – Noriaki Kasai piłki nożnej. Węgrzy mieli więcej świetnych okazji. Wyróżniał się tutaj kapitan Balazs Dzsudzsak. Po jednym jego strzale i rykoszecie piłka spadła na poprzeczkę, a po jednej indywidualnej akcji świetną interwencją popisał się Nyland. W 83. minucie po rzucie rożnym piłkę do własnej bramki niefortunnie wpakował Henriksen i praktycznie zapewnił awans Węgrom. Ależ to była radość po bramce na stadionie w Budapeszcie! Nieco rozluźnieni gospodarze dali sobie strzelić bramkę 3 minuty przed końcem podstawowego czasu gry. Kolejna dobra interwencja „Pana Gabora”, ale przy dobitce był już bezradny. Tym razem Henriksen trafił do dobrej bramki. Ten gol poza wynikiem nic już nie zmienił. Węgry wygrały zasłużenie 2:1, mają awans, mają premie i w przyszłym roku zobaczymy ich na Mistrzostwach Europy w piłce nożnej we Francji!
Irlandia – Bośnia i Hercegowina 2:0 (Walter 24’(karny) 70’)
Irlandia również zagra na Mistrzostwach Europy we Francji! Jonathan Walters zabukował dla swoich kolegów z reprezentacji i wszystkich irlandzkich kibiców bilety na Euro. Po dobrym meczu, dużo lepszym niż na wyjeździe, oraz pewnym zwycięstwie Irlandia pokonała Bośnię 2:0. Ciężko było szukać faworyta w tym meczu, ale pewne było jedno. Irlandia u siebie zawsze jest groźna.
Grupowi znajomi Polski pomimo porażki w październiku w Warszawie wierzyli dzielnie, że mogą awansować. Bardzo ciężko grało im się w pierwszym meczu na Bałkanach. Bośnia bez większych sytuacji, ale cały mecz przeważała, natomiast to Irlandia strzeliła bramkę, a ostatecznie udało się wywieźć cenny punkt po remisie 1:1. Na własnym stadionie spodziewali się ataków przyjezdnych, ale te okazały się bardzo nieudolne i bez pomysłu, pomimo przygniatającej przewagi w posiadaniu piłki (64-36 dla gości). Pierwsza groźna akcja miała miejsce w 9. minucie meczu kiedy minimalnie niedokładne podanie ze skrzydła zakończyło się odbiciem bramkarza i rzutem rożnym. Trzeba przyznać, świetne wejście lewym skrzydłem. W 23. minucie składna akcja gospodarzy tym razem prawą stroną zakończyła się dograniem i… po odbitej piłce genialnie z bramki wyszedł Begović, ale okazało się, że była ręka obrońcy! Rzut karny dla Irlandczyków. Bardzo kontrowersyjna sytuacja kończy się golem Waltersa z 11 metrów. 1:0! 2 minuty później w odpowiedzi groźny strzał z dystansu Edina Dzeko zatrzymał się na bocznej siatce. W 34. minucie długa piłka na Dzeko, ten zgrał głową, Medunjanin z 18 metrów nad bramką Randolpha. Do przerwy 1:0 i obie ekipy wiedziały, że w II połowie zanosi się na niebywałe emocje. W 54. minucie byliśmy świadkami dośrodkowania gości, obrońca Irlandzki odbił głową i? Było blisko samobója, ale piłka za bramką. W 70 minucie Walters kapitalnie znalazł się w polu karnym i odebrał nadzieje Bośniakom na korzystny rezultat, a do takiego potrzebowali teraz 2 goli. 2:0! Kwadrans przed końcem była szansa na 3:0, ale Long podpalił się i uderzył obok bramki. Bośnia i tak nie zagrażała zbytnio bramce, więc ten błąd szybko odejdzie w zapomnienie. Jeszcze w drugiej minucie doliczonego czasu gry atomowe uderzenie Ibisevicia odbiło się od poprzeczki. Irlandia wygrywa 2:0 i jedzie na Euro! To także pokazuje jak mocna była grupa w której znalazła się Polska…
Dania – Szwecja 2:2 (Poulsen 82’ Vestergaard 90’+1 - Ibrahimović 19’76’)
Kwestia awansu była przed meczem otwarta, gol z rzutu karnego w II połowie poprzedniego spotkania dla Danii dał gospodarzom rewanżu dużo wiary.
Widać było to od początku meczu kiedy z animuszem ruszyli do ataku, a Szwecja wyszła nastawiona przez selekcjonera Hamrena nieco defensywnie. W pierwszych 10 minutach Dania stworzyła sobie szalenie groźną okazję. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego w ekwilibrystycznym stylu strzelał Poulsen, a końcem buta szwedzki obrońca wybił piłkę na poprzeczkę, która wróciła w pole, ale nawet dwie dobitki nie pozwoliły objąć prowadzenia Duńczykom. Co za tym idzie dalej musieli szukać bramki. Dopiero po kwadransie przebudzili się Szwedzi i od razu zagrozili bramce Schmeichela. W 19. minucie rzut rożny wykonywał Kim Kallstrom, wydawało się źle, ale do piłki dopadł nie kto inny jak Zlatan Ibrahimović i umieścił piłkę w bramce. To był naprawdę trudny, ale przede wszystkim dobry strzał piłkarza PSG. 0:1 i Dania teraz potrzebowała 2 goli do dogrywki. Ale to Szwedzi mieli kolejną świetną okazję. „Setki” nie wykorzystał o dziwo też Zlatan, który poprzednio w dużo trudniejszej sytuacji trafił do bramki. W tym wypadku kapitalna interwencja bramkarza Kaspera Schmeichela i przedłużył tym samym nadzieje na awans i święto w Kopenhadze. Do przerwy więcej specjalnie się nie działo chociaż w przekroju całej połowy Dania miała więcej strzałów, sytuacji, ale były mniej klarowne od tych dwóch gości. Przed II połową 0:1. Druga część gry przez większość czasu była nieudolnymi próbami ataków drużyny goniącej, czyli Dani. Kilkanaście albo i kilkadziesiąt wrzutek z nadzieją na zadzianie się czegokolwiek. Zupełnie bezproduktywny Bendtner zszedł po 60 minutach. Nie dali mu pograć Szwedzi. W 76. minucie faul Aggera przed polem karnym i kapitalny gol z rzutu wolnego Zlatana Ibrahimovicia, co za rotacja! 0:2! Ubogi repertuar w wykonaniu duńskim w końcu jednak przyniósł skutek w postaci bramki Poulsena na 1:2. Bramka kontaktowa, ale tylko w tym meczu. W dwumeczu Dania potrzebowała jeszcze 3 bramek. I co? 91. minuta i mamy wyrównanie! Rezerwowy Vestergaard na 2:2. Dlaczego tak późno? Delikatnie pobudzone nadzieje jeszcze bardziej popsuły smak kibicom gospodarzy, którzy licznie zgromadzili się na Telia Parken w Kopenhadze. Koniec! Tak jak Szwecja zasłużenie awansuje, tak Dania zasłużenie zostanie w domu. W dwumeczu 4:3 dla Szwecji, która pojedzie na EURO 2016!
Słowenia – Ukraina 1:1 (Cesar 11’ – Yarmolenko 90’+7)
Ten pojedynek zapowiadał się najmniej ciekawie z racji ogromnej przewagi Ukraińców na własnym boisku, ale skoro nie udało im się wygrać wyżej niż 2:0 (a mieli do tego okazje) to mieliśmy nadzieje na próbę walki ze strony Słowenii. Mecz bardzo ważny dla obu reprezentacji, ponieważ mógł zapewnić szalenie istotny awans na duży turniej, który z pewnością pomógłby obu związkom piłkarskim. Na boisku świetnych piłkarzy nie zabrakło. Birsa wśród gospodarzy czy Konoplyanka wśród gości mieli być gwarantem dobrego meczu.
Turek Cakir rozpoczął spotkanie w Mariborze. Wiadomo było, że to Słowenia musiała zaatakować jeśli myślała co najmniej o dogrywce. Zaczęło się dosyć niespodziewanie, bo już w 11. minucie gola strzelił stoper Cesar. Po dośrodkowaniu, strzale głową i odbiciu przez bramkarza dopiero druga dobitka okazała się skuteczna. 1:0! W tym momencie wszyscy kibice z Ukrainy pomyśleli o sytuacjach przy prowadzeniu 2:0 w pierwszym meczu. Cóż, trzeba było grać, a czasu do końca pozostawało jeszcze bardzo wiele. Po fatalnym podaniu jednego ze Słoweńców w 27. minucie doskonałą okazję na wyrównanie miał Seleznyov, ale jego strzał obronił Handanović. Większe posiadanie piłki mieli gospodarze, ale mecz był wyrównany. Do przerwy 1:0.
5 minut po wznowieniu gry dobry strzał Konoplyanki obronił wcześniej wspomniany Handanović. Słoweńcy mogli na niego dzisiaj liczyć, bo obronił wiele trudnych strzałów. Słowenia często atakowała, ale nie przynosiło to takiego skutku jakiego oczekiwali. W 3. minucie doliczonego czasu gry z boiska wyleciał prawy obrońca Brecko, a w 7. Kravets i Yarmolenko we dwójkę z kontry rozprawili się z Handanoviciem i ten drugi ustalił wynik meczu na 1:1. Współgospodarze poprzedniego euro zjawią się we Francji w 2016 roku!
Więcej o tych spotkniach posłuchasz w najbliższy piątek 20. listopada w audycji "1 na 1". Jeśli masz sugestię, pytanie czy uwagę to napisz do nas: sport@mors.ug.edu.pl. Koniecznie zajrzyj na naszego Facebook'a!