Lekarstwo na życie
„Lekarstwo na życie” to wizjonerski thriller psychologiczny w reżyserii nagrodzonego Oscarem Gore’a Verbinskiego, twórcy „Piratów z Karaibów” i „The Ring”. Od 17 lutego film można zobaczyć w Cinema3D w Galerii Morena. Dla słuchaczy, którzy odpowiedzą na pytanie jak się nazywał hotel w którym rozgrywała się akcja Lśnienia, mamy jednoosobowe zaproszenia do Cinema3D na marzec. Odpowiedź należy przesłać na adres mors@ug.edu.pl.
O PRODUKCJI
„Tylko gdy wiemy, co nam dolega, możemy znaleźć lekarstwo”.
Gore Verbinski - reżyser wizjoner – zaprasza na swój najnowszy film: thriller psychologiczny „Lekarstwo na życie”. Dane DeHaan wciela się w Lockharta – ambitnego brokera z Wall Street, który zostaje wysłany przez swoją firmę do spa w Alpach. Ma nakłonić prezesa Pembroke'a (Harry Groener), by wrócił do Nowego Jorku. Gdy Lockhart przybywa do cichego, spokojnego sanatorium, dowiaduje się, że pacjenci otrzymują cudowny lek. Zauważa jednak, że nie zdrowieją, a raczej coraz bardziej chorują. Zgłębiając tajemniczą sprawę, odkrywa mroczne sekrety ośrodka odnowy i poznaje dwie pacjentki: olśniewająco piękną Hannę (Mia Goth) oraz ekscentryczną panią Watkins (Celia Imrie), która też prowadzi śledztwo. Wkrótce po przyjeździe zostaje zdiagnozowany przez złowieszczego doktora Volmera (Jason Isaacs) – dyrektora ośrodka – i szybko odkrywa, że go uwięziono. Lockhart traci kontakt z rzeczywistością i w ramach „leczenia” stawia czoło niewyobrażalnym wyzwaniom.
Nagrodzony w 2012 Oscarem za „Rango” Verbinski przyzwyczaił nas do stylowego, charakterystycznego kina. Jego filmy mają niepowtarzalną atmosferę, zapierają dech w piersiach, prowokują do myślenia. „Lekarstwo na życie” porusza kwestie tego, co tak naprawdę znaczy równowaga umysłu, ciała i ducha, pokazuje pułapki chciwości i władzy i zadaje pytania o sens spełnienia.
INSPIRACJA
Szykując się do nakręcenia kolejnego filmu, Verbinski pragnął zrobić trzymający w napięciu thriller, przywodzący na myśl takie klasyki jak „Lśnienie” Kubricka z 1980, „Nie oglądaj się teraz” Roega z 1973 czy „Dziecko Rosemary” Polańskiego z 1968. Szybko działający lek na wszystko, współczesna obsesja na punkcie zdrowia – właśnie ten temat zafascynował reżysera, który ma na swoim koncie między innymi „Piratów z Karaibów”. „Pomysł zaczął kiełkować – wymyśliłem ośrodek odnowy biologicznej w Alpach, w którym teoretycznie leczy się ludzi, a tak naprawdę robi im się krzywdę. Koncepcja szybko się rozwinęła i razem z resztą ekipy postanowiliśmy się skupić na nieuchronności życia i próbach powstrzymania albo chociaż spowolnienia tego, co i tak nas spotka”. - mówi reżyser, a scenarzysta Justin Haythe dodaje: „Od dość dawna miałem zalążek pomysłu, który narodził się dzięki różnym inspiracjom, a ogólnie dotyczył podejrzanej medycyny. Do refleksji na ten temat skłoniły mnie między innymi dzieła Tomasza Manna i Carla Junga. To film o obsesji na punkcie zdrowie oraz czystości ciała i umysłu”.
DANE DEHAAN JAKO LOCKHART – MŁODY BROKER Z WALLSTREET
Dane DeHaan ma na swoim koncie role w takich produkcjach jak „Na śmierć i życie”, „Niesamowity Spider-Man 2” czy „Drugie oblicze”. Uchodzi za jednego z najbardziej uzdolnionych i charyzmatycznych aktorów młodego pokolenia i bardzo go ucieszyła możliwość współpracy z Verbinskim. „Gore to wizjoner i pasjonata – wspaniale słuchać, jak opowiada o swoich pomysłach. Gdy mówił o scenariuszu, byłem zafascynowany. Szybko pomyślałem, że takiej okazji nie można przepuścić”. - mówi aktor i dodaje: „Mój bohater przechodzi coś niewyobrażalnego i ja też przeszedłem, współpracując z tak niezwykłym filmowcem jak Verbinski”.
„Zobaczyłem go w «Drugim obliczu» i zaintrygowała mnie jego szczerość i ciekawa uroda. Od początku widziałem go w roli Lockharta. Jest fantastyczny, pracowity i od pierwszego dnia zdjęć wiedziałem, że podjąłem najlepszą z możliwych decyzji. On wręcz hipnotyzuje w tej roli, nie da się oderwać od niego wzroku. Podziwiam go za to, że pięknie przekazuje prawdę. On nigdy niczego nie udaje. Jest szczery do bólu”. - mówi reżyser.
DeHaan obdarzył swojego bohatera siłą, ale też wrażliwością. „Lockhart to taki everyman – reprezentuje rozterki współczesnego człowieka. To młody ambitny chłopak, który robi karierę na Wall Street. Żyje w ciągłym stresie, stawia czoło ogromnej presji, bo ma szalenie wymagającą i trudną pracę. W tej branży naprawdę wiele się poświęca, by odnieść sukces – praca od rana do nocy, brak życia osobistego. Jedyny cel to zysk. Ludzie z Wall Street zarabiają ogromne pieniądze i zrobią naprawdę dużo, by je mieć. Ta branża jest specyficzna i trzeba być specyficznym, żeby się w niej wybić”. - mówi aktor.
MISTRZ
Gore to fenomenalny narrator, który umiejętnie buduje napięcie i kreuje atmosferę. Potrafi sprawić, że widzowie całkowicie wciągają się w film i z zapartym tchem śledzą rozwój intrygujących, nieoczywistych wydarzeń. „Jeśli chodzi o thriller, horror czy po prostu historię opartą na tajemnicy, może sobie pozwolić na pewnego rodzaju logikę marzeń sennych – tajemnica wynika z tego, że mamy do czynienia z innym światem albo siłą paranormalną. W tej historii intryguje choroba, która nie mija. Patrzymy na wydarzenia oczami głównego bohatera, który stopniowo doznaje objawienia. Kiedy wciągniemy się w to, co go spotyka, oglądamy z zapartym tchem. Czujemy podskórnie, że na ekranie nic nie dzieje się bez powodu”. - wyjaśnia reżyser.
Wszyscy zaangażowani w projekt przyznają, że bardzo chcieli pracować z Verbinskim. Justin Haythe mówi wręcz, że to najlepsze doświadczenie zawodowe w jego życiu i czysta przyjemność: „Nigdy tego nie zapomnę. On po proste chce kręcić dobre filmy. Nie ma wybujałego ego – skupia się na osiągnięciu celu i wie, jak wielką rolę odgrywają poszczególne elementy: scenografia, oświetlenie, dźwięk. To prawdziwy mistrz”.
„Świetnie się z nim pracuje. Mówi się, że niektórzy mają pamięć fotograficzną – on ma pamięć filmową. Doskonale wie, co robi. Pilnuje, by każdy element był taki, jak należy – ma w głowie cały film. Dobry reżyser musi wiedzieć, czego pragnie i jak chce to osiągnąć. Moje zadanie to pomóc urzeczywistnić tę wizję. To była fantastyczna współpraca – szanował moje zdanie, chętnie wysłuchiwał pomysłów, ale jednocześnie nie zapominał, że ma swoją wizję”. - mówi DeHaan.
Brytyjski aktor Jason Isaacs podkreśla, że Verbinski to reżyser o niezwykłym spojrzeniu na świat: „Kiedy pierwszy raz rozmawiałem z nim o tym projekcie, szybko sobie uświadomiłem, jak dużą wagę przywiązuje do niuansów. To naprawdę niezwykłe – ma w głowie tak wyraźną wizję gotowego filmu, że dopracowuje każdą scenę. Na planie cały czas była wielka tablica, na której znajdowały się storyboardy. Z tak pewnym siebie i swojej koncepcji reżyserem aktorzy czują się bardzo bezpiecznie”.
Nagrodzona Olivierem i nominowana do Screen Actors Guild Award Celia Imrie („Dziennik Bridget Jones 3”, „Hotel Marigold”, „Absolutnie fantastyczne”) również jest pod ogromnym wrażeniem współpracy z Verbinskim: „Zna scenariusz od deski do deski, zachęca do dzielenia się pomysłami i chętnie wysłuchuje sugestii. Ma wspaniałe nastawienie – dla takiego reżysera po prostu chce się dawać z siebie wszystko”.
„To najlepszy reżyser, jakim pracowałem.” - dodaje producent David Crockett. „Miał w głowie cały zarys filmu i potrafił urzeczywistnić wszystkie swoje pomysły. To naprawdę wyjątkowo twórca – kreatywny, pracowity i świetnie znający rzemiosło”. - podsumowuje.
DOKTOR HEINRICH I JEGO LEKARSTWO
„Oferujemy oczyszczenie z dala od nowoczesnego świata”.
Jason Isaacs (znany między innymi z serii o Harrym Potterze, „Armageddonu” czy „Patrioty”) wcielił się w złowieszczego, czarującego i tajemniczego doktora Volmera. Pacjenci ośrodka są szczęśliwi, ale dlaczego nie zdrowieją? I co się dzieje za zamkniętymi drzwiami? Volmer wciąga Lockharta w swoją mroczną sieć i przekonuje chłopaka, że ten potrzebuje leczenia. „Jest nikczemnikiem czy człowiekiem, który posiadł sekret szczęścia? Właśnie tego chce się dowiedzieć Lockhart. Volmer ma obsesję na punkcie barona, do którego należał zamek, gdzie otworzył spa. Po miasteczku krążą plotki o eksperymentach, jakie rzekomo baron wykonywał na swojej rodzinie. Jest też coś niepokojącego w obsesji Volmera na punkcie czystości – wszystko w ośrodku jest białe i sterylne. Film jest tajemniczy, mroczny, makabryczny i fajny. Mam nadzieję, że widzowie zareagują tak jak ja, gdy czytałem scenariusz: będą chcieli wiedzieć, co dalej. Aż do końca nie byłem pewien, czy Lockhart to szaleniec czy wojownik o prawdę i czy Volmer prowadzi ośrodek czy sektę”. - mówi Isaacs.
Lockhart przyjeżdża do sanatorium z prostym zadaniem – ma przekonać swojego szefa do powrotu do Nowego Jorku. Tylko że Pembroke nie chce wracać. Nikt nie chce opuszczać ośrodka. Wraz z rozwojem akcji przekonujemy się, że kondycja psychiczna Lockharta się pogarsza. Boi się, że traci rozum. Nie wie, komu może ufać. Zgadza się poddać leczeniu doktora i jego zespołu. „Volmer to autorytet, który początkowo sprawia wrażenie troskliwego i dobrego człowieka. Jednak Lockhart szybko się przekonuje, że doktor tylko udaje, a jego troska znika, gdy nie dostaje tego, czego chce. Rodzi się między nimi bierna agresja, która w końcu przechodzi w czynną”. - mówi DeHaan.
MIA GOTH JAKO HANNAH
Gdy Lockhart przybywa do ośrodka, zaprzyjaźnia się z tajemniczą Hanną – pacjentką, z którą zaczynają odkrywać historię instytutu i jego tajemnice. Utalentowana aktorka, która zachwyciła rolą w „Surwiwaliście”, intryguje jako niewinna Hannah. O wiele młodsza od pozostałych pacjentów spędziła w ośrodku całe życie. Doktor Volmer troszczy się o dziewczynę, która właściwie nie wie, jak wygląda świat poza ośrodkiem. „To najbardziej wciągająca historia, z jaką kiedykolwiek się spotkałam. Hannah przechodzi ogromną przemianę – to intensywne i bolesne doświadczenie. Zachwyciłam się tą rolą i bardzo o nią walczyłam”. - mówi aktorka.
„Kiedy Lockhart poznaje Hannę, aż nie wie, co powiedzieć – jego oczom ukazuje się zjawisko. Dziewczyna gra piosenkę, którą wygrywała pozytywka jego zmarłej matki. Lockhart jest zafascynowany Hanną, ponieważ ma wrażenie, że ona nie pasuje do ośrodka, a jednocześnie stanowi odpowiedź na najbardziej tajemnicze z pytań”. - mówi DeHaan.
„Początkowo Hannah sprawia wrażenie naiwnej i zamkniętej w sobie. Nigdy nie kwestionowała autorytety Volmera i nie zastanawiała się, co tak naprawdę dzieje się w ośrodku. Ujęła mnie tym, że we wszystkich dostrzega piękno i dobro. Volmer jest dla niej jak ojciec. Darzą się miłością i szacunkiem, a ich relacja jest prawdziwa i silna. Jednak gdy pojawia się Lockhart, Hannah zaczyna się zastanawiać nad tym, czym jest sanatorium, w którym się wychowała, jak wygląda świat i czy przypadkiem nie chciałaby opuścić murów ośrodka”. - mówi Goth i dodaje: „Współpraca z Dane'em jest spełnieniem moich marzeń – to mój ulubiony aktor młodego pokolenia. Jest fantastyczny i dużo się od niego nauczyłam”.
TAJEMNICZA PANI WATKINS
Wszyscy pacjenci ośrodka - poza Hanną – są wpływowi i majętni. Zgłosili się do do doktora Volmera, bo wierzą, że tylko on uleczy ich tajemniczą chorobę. W roli dziwnej i fascynującej pani Watkins zobaczymy uznaną brytyjską aktorkę – Celię Imrie. „To naprawdę ciekawa postać. Wiemy, że czterdzieści lat pracowała w Xerox i właściwie niewiele więcej. Jedyne, czego możemy być pewni to to, że zależy jej na odkryciu tajemnic ośrodka”. - śmieje się aktorka i dodaje: „Mówią, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła i ona się o tym przekonuje. Cieszę się, że powierzono mi tak intrygującą rolę. Pani Watkins jest istotnym elementem układanki. Na początku wydaje się, że plecie bzdury – Lockhart niby jej słucha, ale tak naprawdę nie zastanawia się nad tym, co ona mówi – ale potem staje się jasne, że jej słowa jednak zapadły mu w pamięć. Niczego nie zdradzę, ale mogę jedynie powiedzieć, że moja bohaterka cały czas miała rację i była o krok przed Lockhartem”.
Aktorka dołączyła do projektu po otrzymaniu listu od Verbinskiego. „Pierwszy raz reżyser napisał do mnie list, w którym szczegółowo opisał rolę, którą mi proponuje. Porównał panią Watkins do czosnku w zupie – to porównanie wprost mnie zachwyciło. Przeczytałam scenariusz i zachwyciłam się nim. Ta historia trzyma w napięciu, zwroty akcji zaskakują. Takiego filmu jeszcze nie widzieliście”. - mówi Imrie.
LECZENIE
Tajemniczy lek Volmera, który rzekomo ratuje życie, okazuje się być nieopisanie przerażający. Widzowie dowiadują się o tym razem z Lockhartem, który decyduje się na leczenie w związku z chorobą, na którą ponoć zapadł. Jak dokładnie wygląda leczenie? „Nie chcę zdradzać zbyt wiele, ale powiem tylko, że zobaczycie węgorze, zaciemnioną komnatę i dość nieprzyjemne wizyty u dentysty. Prawdę mówiąc, nieźle mnie torturowali!” - mówi DeHaan, który musiał grać w specjalnym zbiorniku z wodą. „Najpierw zbiornik, potem fotel dentystyczny. To był straszny tydzień. Sceny, rozgrywające się w zbiorniku, były ciężkie, bo spędzałem pod wodą po 25-30 minut i nie miałem okularów do pływania, wokół mnie panował mrok i byłem przymocowany specjalnymi drutami. Musiałem przekonywać samego siebie, że nic mi nie grozi, ale przynajmniej wiedziałem, że realistycznie zagram przerażenie, bo naprawdę się bałem!” - mówi DeHaan.
Verbinski uważa, że nie tylko pacjenci Volmera doświadczają jego metod leczenia – widzowie też, bo Lockhart jest ich oczami. „Ta produkcja wciąga widzów od pierwszej do ostatniej minuty. Kiedy Lockhart poddaje się leczeniu, serce zaczyna walić nam jak oszalałe, bo mamy wrażenie, że przeżywamy to razem z nim. Pytanie brzmi: kto tak naprawdę jest pacjentem? Lockhart czy widzowie? To jak eksperyment Milgrama [eksperyment przeprowadzony w 1963 roku przez psychologa Stanleya Milgrama, badający posłuszeństwo wobec autorytetu]. Eksperymenty psychologiczne szalenie mnie intrygują: wizja wprowadzenia kogoś do zaciemnionego pokoju i majstrowania przy jego psychice jest ogromnie ciekawa. Dlatego postanowiłem poddać widzów analizie, postawić swego rodzaju diagnozę i zaproponować lekarstwo. Nasz film to świetna, wciągająca historia”. - podsumowuje reżyser.
PIĘKNE, ALE ZŁOWIESZCZE: NIC NIE JEST TAKIE, JAKIE SIĘ WYDAJE
Ośrodek Volmera znajduje się w malowniczej alpejskiej wiosce – to idealne miejsce, by odzyskać zdrowie i kondycję fizyczną oraz psychiczną. Kiedy Lockhart przyjeżdża na miejsce, szybko odkrywa, że mimo pięknego krajobrazu, w sanatorium panuje dziwna, niepokojąca atmosfera, która nie sprzyja zdrowieniu. „Pragnęliśmy stworzyć ładne, schludne i czyste miejsce, które wraz z rozwojem akcji staje się brzydkie”. - wyjaśnia nagrodzona Oscarem scenografka Eve Stewart („Dziewczyna z portretu”, „Jak zostać królem”.
Większość zdjęć powstała w Niemczech (a także w Szwajcarii i Nowym Jorku). Stewart i Verbinski od pierwszego wejrzenia zakochali się w zamku Hohenzollern położonym w południowych Niemczech. „Nie tylko sama budowla jest piękna – ogromne wrażenie robi to, że jest niemal odcięta od okolicy. To po prostu straszne zamczysko na wzgórzu!” - śmieje się Stewart.
Sceny, rozgrywające się we wnętrzach ośrodka, nakręcono w opuszczonym szpitalu wojskowym Beelitz-Heilstätten nieopodal Berlina. „Jest w nim coś niepokojąco pięknego. Trudno było nadać mu inny charakter, niejako pozbawiając go osobowości. Ciężko pracowaliśmy, by nie tyle zmienić to miejsce, co po prostu wzbogacić je o elementy, pasujące do naszej wizji artystycznej. Zależało nam na tym, by pokazać zniszczenie i oddać niepowtarzalny charakter starego szpitala, a jednocześnie usunąć grzyba ze ścian, by dało się tam pracować”. - komentuje ze śmiechem scenografka.
„Scenografia jest niesamowita”. - mówi DeHaan i dodaje: „Wnętrza są nie tylko piękne, ale i podkręcają atmosferę. Naprawdę czułem się jak w strasznym szpitalu, w którym nikt nie chce przebywać, a raczej wolałby jak najszybciej z niego uciec”.
„Sceny, rozgrywające się w Nowym Jorku, miały oddawać zagubienie Lockharta. W korporacyjnym świecie liczą się tylko pieniądze – pragnęliśmy pokazać, jak stresujące jest życie, gdy jedynym celem jest pomnażanie majątku”. - mówi scenografka Eve Stewart i dodaje: „Chcieliśmy stworzyć wyraźny kontrast między światem wielkiej finansjery, a spokojnym górskim spa. Początkowo ośrodek wydaje się rajem – zwłaszcza, gdy porówna się go z chaotycznym wielkim miastem”.
„Przed Eve było trudne zadanie. Akcja filmu rozgrywa się w czasach współczesnych, Lockhart jest młodym brokerem, ale instytut Volmera ma w sobie coś dziewiętnastowiecznego, a czasem przywodzi na myśl lata pięćdziesiąte ubiegłego stulecia. Eve udało się wykreować niezwykłą atmosferę, łączącą współczesność z minionymi czasami”. - mówi Crockett.
Producent zwraca uwagę, że autor zdjęć – Bojan Bazelli („Jeździec znikąd”, „Krąg”) blisko współpracował ze Stewart nad charakterystycznym mrocznym klimatem filmu. „To, jak Bojan używa oświetlenia, trudno ubrać w słowa. Jego umiejętność wykorzystania światła jest naprawdę niezwykła. Gdyby nie on, nie udałoby się stworzyć atmosfery, na której nam zależało. Gore i Bojan pracują ze sobą od lat – znają się na wylot, dobrze znają swoje style pracy. Również tym razem stworzyli coś niesamowitego”.
„Scenografia rzuciła mnie na kolana. Kiedy kręciliśmy w opuszczonym szpitali w Beelitz, który jest podobno jednym z najbardziej nawiedzonych miejsc w Niemczech, miałem gęsią skórkę. Mam nadzieję, że widzowie będą równie zachwyceni jak ja. Nie widziałem takiej scenografii od czasów serii o Harrym Potterze”. - mówi Jason Isaacs.
W CO UBRAĆ OBSADĘ: WYGLĄD BOHATERÓW
Nagrodzona Oscarem kostiumolog Jenny Beavan („Mad Max: Na drodze gniewu”), która ma na swoim koncie dziesięć nominacji do tej nagrody, przyznaje, że praca nad tym filmem była wyzwaniem. „To zupełnie inna produkcja od tych, przy których pracowałam – na szczęście uwielbiam wyzwania. Gore od początku podkreślał, że robimy naprawdę dziwny film. Miał jasną wizję i potrafił szczegółowo ją opisać, dzięki czemu wiedziałam, czego ode mnie oczekuje”. - mówi.
Beavan i Stewart, które pracowały razem przy „Jak zostać królem”, zadbały o spójność wizualną scenografii i kostiumów. Inspirację kolorystyczną stanowił opuszczony szpital Beelitz: pastelowe, przybrudzone błękity, róże i zielenie świetnie kontrastowały ze stalowymi odcieniami Nowego Jorku i bielą instytutu. „Jeśli chodzi o Lockharta, postanowiłyśmy go ubrać w tradycyjny, dobrze skrojony garnitur. Kiedy przyjeżdża do ośrodka Volmera dostaje to samo co pozostali pacjenci, czyli białą piżamę, szlafrok i kapcie”. - mówi Beavan.
Zaprojektowanie kostiumów dla Mii Goth, czyli filmowej Hanny, stanowiło wyzwanie. „To bardzo zagadkowa postać. Nie wiemy, ile dokładnie ma lat ani skąd pochodzi. Udało nam się znaleźć delikatną, lekko przezroczystą tkaninę, która okazała się idealna. Uszyłyśmy z niej trzy sukienki, w których Hannah ma w sobie coś z ducha”. - mówi kostiumolog.
„Jenny jest genialna. Stroje, które zaprojektowała, bardzo mnie zainspirowały i pomogły mi wczuć się w Hannę i lepiej ją zrozumieć”. - mówi Goth.
„Film ma specyficzny ponadczasowy charakter i duża w tym zasługa fenomenalnych kostiumów Jenny. Są dopracowane w najdrobniejszych szczegółach i świetnie wzbogacają klimat produkcji”. - mówi Jason Isaacs, którego bohatera ubrano w prostą białą koszulę i białą marynarkę. „To praktyczny strój typowy dla lekarza, ale i delikatnie przywodzący na myśl przywódcę sekty”. - mówi Beaven i zdradza, że do jednej z najważniejszych scen, czyli sceny ślubu, przygotowała się, szukając inspiracji w osiemnastowiecznych kostiumach oraz... rycinach pogańskich ceremonii. „Znalazłam fantastyczne materiały, opisujące ceremonie organizowane przez żeński college Whiteland. To było naprawdę niezwykłe i bardzo pobudziło moją wyobraźnię”. - mówi.
„Jenny miała trudne zadanie – musiała ubrać setki statystów. W filmie dominuje biel, więc stworzenie jednolitych, a przy tym nie identycznych kostiumów było nie lada wyzwaniem. Białe kostiumy i białą scenografia tworzą fantastyczną całość. Dziewczyny wspaniale się spisały.” - mówi Crockett.
Za makijaże i fryzury aktorów odpowiada Sharon Martin. „Gore to perfekcjonista, dbający o to, by wszystko było idealne. Mia jest naturalnie piękna i ma w sobie dziecięcą niewinność, dlatego jej makijaż jest delikatny i lekki, a włosy swobodnie okalają twarz”. - wyjaśnia.
W przypadku Lockharta największym wyzwaniem było pokazanie, jak coraz bardziej jest poraniony w wyniku tajemniczej kuracji. Twórcy postanowili też, że powinien wyglądać na odwodnionego. „Charakteryzacja polegała głównie na tym, by miał suchą i lekko pomarszczoną skórę”. - mówi Martin.
Jeśli chodzi o pozostałych pacjentów, ważne było, by subtelnie się wyróżniali na tle mieszkańców wioski. „Pacjenci to ludzie z wyższych sfer, a mieszkańcy wioski to zwykli, ciężko pracujące ludzie. Dlatego ci pierwsi są zadbani i wyglądają idealnie, a ci drudzy – cóż, normalnie!”. - podsumowuje.
„Praca nad tym filmem była wyzwaniem, ale i wielką frajdą. Takie produkcje to spełnienie marzeń każdego charakteryzatora”. - mówi.
PSYCHOLOGIA STRACHU
Intrygujący świat stworzony przez Gore'a i skompletowaną przez niego ekipę, kontrowersyjna terapia, którego poddawani są pacjenci spa – film trzyma w napięciu od pierwszej do ostatniej minuty, a wyprawa do kina staje się niezwykłym przeżyciem. „Lekarstwo na życie” - jak każdy dobry thriller - budzi niepokój, skłania do refleksji nad mroczną stroną ludzkiej natury i siedzi w głowie jeszcze długo po seansie. „To trochę jak straszna historia, którą usłyszeliśmy na ognisku. Grupa nieznajomych siedzi po ciemku i ogląda film – to niezwykłe i bardzo silne doświadczenie. Nie Schadenfreude [przyjemność czerpana z cudzego nieszczęścia lub niepowodzenia], ale jednak w jakimś sensie wchodzę ludziom do głów i trochę tam mieszam. Zależało nam na tym, by widzowie nie zapomnieli tego filmu tuż po opuszczeniu kina, tylko żeby wracali do niego myślami w najmniej oczekiwanych momentach – na przykład kładąc się spać i łapiąc się na tym, że refleksja o filmie pojawia się znikąd”. - mówi Verbinski.
„Ten film jest jak przejażdżka kolejką górską. Zawiera wiele ważnych pytań i skłania do refleksji nad nimi. Chwilami przeraża, ale siedząc w kinie wiemy, że nic nam nie grozi”. - dodaje DeHaan.
„Ten film budzi niepokój, ale w fajny sposób. Nie wiem, jak to wyjaśnić, ale uważam, że po prostu jest coś fajnego w pójściu do kina na dobry, przerażający film, będący dziełem reżysera, który po prostu wie, jak namieszać nam w głowach”. - mówi ze śmiechem Jason Isaacs.
„Produkcja daje do myślenia, wywołując jednocześnie gęsią skórkę. Podczas seansu będziecie się dobrze bawić, a po powrocie do domu złapiecie się na tym, że ciągle myślicie o tej historii. Nie chcę zdradzać zbyt wiele, ale zapewniam, że będziecie wstrząśnięci. Stawiam przed wami wyzwanie – idźcie do kina!”. - mówi DeHaan.
CO NAM DOLEGA: CZY LEKARSTWO JEST GORSZE OD CHOROBY?
„Lekarstwo na życie” to niepokojąca, przykuwająca do ekranu produkcja, która nie tylko zachwyca wizualnie i trzyma w napięciu, ale i skłania do refleksji nad sensem życia, zachęca do zwolnienia tempa i zastanowienia się nad swoimi pragnieniami. „Tak naprawdę to wielka pochwała równowagi ciała, ducha i umysłu. Pytanie brzmi, co jest chorobą? Może nadmierna ambicja, egoizm i przyziemne chęci posiadania więcej i więcej? To ciekawe zagadnienie, zwłaszcza w dzisiejszym świecie”. - mówi DeHaan.
Verbinski potwierdza, że właśnie to jest sercem tej historii: „Powstaje coraz więcej takich ośrodków, ale nie wszystkie mają na uwadze dobro pacjentów. Volmer obiecuje tym, którzy do niego przyjeżdżają, że pomoże im odzyskać zdrowie, ale to nieprawda. W jego sanatorium przebywają wielcy prezesi, grube ryby, oligarchowie – ci, którzy nie cofną się przed niczym, by osiągnąć cel. Ufają Volmerowi i wierzą mu, gdy diagnozuje tajemniczą chorobą i obiecuje terapię cudownym lekiem. A tak naprawdę to wielkie oszustwo – chodzi o to, by jak najdłużej siedzieli w ośrodku. Nasz film to zadanie pytania o chorobę, o której nie mówimy – wypieramy ją lub nie jesteśmy świadomi jej istnienia. Nazwałem ją chorobą współczesnego człowieka. Wszyscy czujemy w głębi ducha, że coś jest z nami nie tak”. - mówi Verbinski.
To historia o tym, co znaczy mieć sens w życiu. „Patrzymy na wszechświat i gwiazdy, przychodzimy na świat, a pewnego dnia może nas potrącić autobus. Wszyscy się zastanawiamy, po co się rodzimy i jaki jest sens tego wszystkiego. To kryzys egzystencjalny w najczystszej formie. Nasz film nie stanowi odpowiedzi, ale jest sugestią, by zwolnić i zastanowić się nad tym wszystkim”.
O OBSADZIE
DANE DEHAAN (Lockhart) ma na swoim koncie role filmowe, telewizyjne i teatralne i uchodzi za jednego z najlepszych aktorów swojego pokolenia.
Największą popularność przyniosła mu rola Jesse’ego w serialu „Terapia” stacji HBO.
Na swoim koncie ma udział w takich filmach„Wettest Country” Johna Hillcoata, w którym wystąpił u boku Shii LaBeoufa, Toma Hardy’ego, Guya Pearce’a, Gary’ego Oldmana i Mii Wasikowski, „Kronika”, „Lincoln”, „Drugie oblicze”, „Diabelska przełęcz”, „Gangster”, „Jack i Diane” oraz „Na śmierć i życie”, gdzie zagrali Daniel Radcliffe i Elizabeth Olsen.
W 2010 nominowano go do Obie Award za rolę w „The Aliens” Annie Baker – sztuce wystawianej w Rattlestick Playwrights Theatre.
Ukończył University of North Carolina School of Arts. Debiutował rolą u nominowanego do Oscara Johna Saylesa.
Na premierę czeka produkcja „Valerian i miasto tysiąca planet” Luca Bessona, w którym Dane zagrał tytułową rolę.
JASON ISAACS (dr Volmer) zaczynał karierę aktorską na Uniwersytecie Bristolskim, gdzie studiował prawo. Po ukończeniu studiów spędził trzy lata w prestiżowej londyńskiej Royal Central School of Speech and Drama. Podczas trzydziestoletniej kariery był nominowany do takich nagród jak Złoty Glob, BAFTA, Emmy, Critics Circle, Satellite, SAG czy Critics Choice. W 2000 roku zagrał swoją przełomową rolę – wystąpił w „Patriocie” Rolanda Emmericha. Dwa lata później otrzymał rolę Luciusa Malfoya w ekranizacji powieści „Harry Potter i komnata tajemnic”, którą powtórzył w adaptacjach kolejnych tomów.
Na swoim koncie ma udział w takich produkcjach jak „Piotruś Pan”, „Helikopter w ogniu”, „Armageddon”, „Smoking” czy „Dziewięć kobiet”.
Na małym ekranie można było go oglądać między innymi w „Braterstwie”. Obecnie gra w „The OA” produkcji Netflixa.
MIA GOTH (Hannah) niedawno zakończyła zdjęcia do thrillera „Suspiria” Luki Guadagino, gdzie zagrała u boku Dakoty Johnson i Tildy Swinton.
Najnowsze produkcje z jej udziałem to „Marrowbone” Sergio G. Sancheza z George'em Mackayem i Charliem Heatonem oraz „High Life” Claire Denis.
W 2015 roku wystąpiła w „Surwiwaliście” Stephena Fingletona. Film miał swoją premierę na festiwalu filmowym Tribeca, a aktorkę nominowano do British Independent Film Award za debiut.
Na swoim koncie ma udział w „Nimfomance II” Larsa von Triera, „Everest” Baltasara Komakura oraz serialach „Wallander” i „The Tunnel”.
Została twarzą kampanii reklamowej Prady – zapach La Femme reklamują też Dane DeHaan, Mia Wasikowska i Ansel Elgort.
CELIA IMRIE (pani Watkins) to aktorka telewizyjna, teatralna i filmowa, którą nagrodzono między innymi Olivier Award.
Do najnowszych filmów z jej udziałem należą „ Drugi Hotel Marigold”, Molly Moon and the Incredible Book of Hypnotism” oraz „Nasze zwariowane angielskie wakacje”.
W 2016 roku zadebiutowała jako pisarka – wydała powieść „Not Quite Nice”, która trafiła na listę bestsellerów „Sunday Times”.
Na swoim koncie ma udział w takich produkcjach jak „Riwiera dla dwojga”, „Year by the Sea”, „Nativity 3: Dude, Where's My Donkey?!”, „Acts of Godfrey”, „My Angel”, „Poznasz przystojnego bruneta”, „The Visit”, „Player”, „Niania”, „Bridget Jones”, „Dziewczyny z kalendarza”, „Bezdroża serc”, „Dom na wrzosowisku”, „Szczęśliwa zrywa” czy „Klucz do Apokalipsy”.
Jej kariera zaczęła się w latach siedemdziesiątych. Na swoim koncie ma role w serialu „Bergerac” BBC i parodii oper mydlanych „Acorn Antiques”.
W 2011 nominowano ją do Olivier Award za rolę w „Noises Off”. Wystąpiła w takich sztukach jak „Habeus Corpus” w Donmar Warehouse”, „The Sea” w The National czy „Unsuspecting Susan” w The King's Head Theatre. Do najnowszych produkcji teatralnych z jej udziałem należą „Forgotten Voices” Malcolma McKaya i „Laughing Matters”.
O TWÓRCACH
GORE VERBINSKI (reżyseria) ma na swoim koncie Oscara i międzynarodowy sukces oraz uznanie widzów i krytyków. Zasłynął innowacyjnymi produkcjami, naginającymi granice gatunków filmowych.
Jego najnowsze filmy to „Jeździec znikąd” z Johnnym Deppem i animacja „Rango”, którą wyróżniono Oscarem oraz nominacjami do Złotego Globu, nagrody BAFTA, PGA oraz Annie. Na swoim koncie ma też serię „Piraci z Karaibów”, która zarobiła ponad trzy miliardy dolarów. Zadebiutował w 1997 roku produkcją „Polowanie na mysz”. Nakręcił między innymi „Krąg”, „Prognozę na życie” i „The Ring”.
Jest uznanym twórca reklam. Wyróżniono go nagrodą Clio i Srebrnym Lwem podczas festiwalu w Cannes. Współpracował między innymi z markami Nike i Budweiser. Nakręcił też teledyski dla Bad Religion i Crystal Method.
Ukończył School of Theater, Film and Television na UCLA. Mieszka z rodziną w Los Angeles, gdzie prowadzi wytwórnię Blind Wink.