Płowdiw - bułgarski Rzym
Do Bułgarii trafiłem dość przypadkowo. Chcąc wybrać się na Bałkany, rozważałem kilka różnych kierunków, m. in. Serbię, Macedonię oraz Bułgarię. Postanowiłem ostatecznie kupić bilet na samolot właśnie do Bułgarii. Kraj ten Polakom kojarzy się przede wszystkim z popularnymi wakacjami spędzonymi nad tamtejszym wybrzeżem Morza Czarnego. Zdecydowałem się jednak na nieco bardziej alternatywne zwiedzanie i w ten sposób jednym z moich przystanków stało się położone w centralnej części kraju miasto Płowdiw.
Płowdiw, choć liczy jedynie niecałe 350 tysięcy mieszkańców, jest drugim największym miastem w Bułgarii. Już na pierwszy rzut oka można spostrzec, że tym co je wyróżnia jest położenie – miasto zostało ulokowane, niczym Rzym, na siedmiu wzgórzach. Każde z nich nazywane jest pochodzącym z j. tureckiego słowem tepe. Najpopularniejszym jest Nebet Tepe, wzgórze zlokalizowane w zabytkowym, ścisłym centrum. Na jego szczycie znajduje się punkt widokowy z panoramą rozciągającą się na całe miasto.
Miasto może poszczycić się długą historią sięgającą czasów starożytnych. Znajdowało się ono w granicach Imperium Rzymskiego, czego pamiątką jest zachowany, czynny do dzisiaj teatr antyczny czy ruiny starożytnego stadionu. W przestrzeni miejskiej widoczne są również ślady bytności Turków. W centrum możemy zwiedzić XV wieczny Meczet Dżumaja będący jednym z największych meczetów na Bałkanach. Charakterystycznymi obiektami są także tureckie łaźnie.
Będąc w Płowdiwie najlepiej schować plan miasta głęboko do kieszeni i zacząć spacerować wąskimi, krętymi i stromymi uliczkami starówki. Wczuć się w tutejszy klimat, zaglądać do licznych sklepików, podwórek, podziwiać kamienice, warto również spróbować porozmawiać z mieszkańcami. Jeden ze starszych panów spotkanych przeze mnie w teatrze antycznym, gdy tylko dowiedział się skąd jestem, zaczął mówić po polsku! Wspominał, że w okresie komuny oglądał polskie seriale, zaśpiewał mi nawet zwrotkę polskiego hymnu! Polecam również wejść na jedno ze wzgórz. Najpopularniejszym jest wspomniane już Nebet Tepe. Wejść, przysiąść i napawać się widokami, chłonąć miasto, by po kilku chwilach zejść i znów się zanurzyć w jego bałkańsko-orientalnej atmosferze.
Wizyta w tym mieście na pewno nie będzie decyzją, której będzie się żałować. Jest to jednak zdecydowanie miejsce niedoceniane, nie odwiedzane licznie przez turystów, pozostające w cieniu nadmorskich kurortów.
Odwiedzającym oferuje swoistą podróż przez historię, kulturę i pozostawioną przez dawnych mieszkańców architekturę oraz klimat. To właśnie tutaj przenikają się wpływy rzymskie, tureckie, bułgarskie....a jeśli znajdą się osoby lubiące architekturę i styl okresu komunistycznego, wystarczy odejść kawałek od centrum by poczuć się przeniesionym o kilkadziesiąt lat wstecz - również polecam! Tak właśnie zaczęła się moja przygoda z Płowdiwem - na dworcu autobusowym (dobra, to zbyt górnolotne określenie...lepiej powiedzieć: na asfaltowym placu przyjazdów autobusów) na blokowisku na północnych peryferiach miasta.
Tak czy siak, będąc w Bułgarii warto poświęcić czas na zwiedzanie innych regionów niż tylko wschodnie wybrzeże. Nikt nie powinien żałować. Niech ten krótki tekst będzie zachętą na poznawanie innych zakątków tego ciekawego kraju!
Czy mieliście Państwo przyjemność być w Płowdiwie i macie podobne odczucia? A może macie inne zdanie na temat tego miasta? Zapraszamy do podzielenia się swoimi opiniami w komentarzach pod postem https://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=891660811638313&id=437367087067690 .
Mateusz Janicki – absolwent studiów magisterskich na kierunku historia, obecnie student I roku niemcoznawstwa, członek Bałkaniki od października 2020r.