Pan Maleńczuk Solo - czaruje i … rozczarowuje.
Artystom można wybaczyć wiele, ale jednak nie wszystko. Sowizdrzalstwo i cygański temperament- pożądane. Urok osobisty, sceniczny „flow” i głęboki, trochę szelmowski głos- genialne! Słabe brzmienie, klimat obozowo-ogniskowy i artystyczna nuda- nigdy.
„Wszyscy jesteście zaproszeni!” - na swój własny pogrzeb już teraz zaprasza nas Maciej Maleńczuk ze sceny gdańskiego klubu Stary Maneż. W piątkowy wieczór usłyszeliśmy opowieści z głębokiego PRL-u, wspomnienia z więzienia, reminiscencje z ulicznej kariery buntownika spod Złotoryi, słowa żalu (z przymrużeniem oka) za utraconą szansą w Piwnicy pod Baranami, polityczne (brrr) komentarze do obecnej sytuacji w Polsce i wiele innych historii opowiedzianych szczerze i dosadnie, siarczystą polszczyzną. Tylko tak jakby… sztuki zabrakło.
Alicji trudno jest pisać, jeśli się nie podobało. Woli zachwyt i uniesienie. Ale takie jest life- czar zamienia się w rozczarowanie… Pan Maleńczuk być może znowu jest na artystycznym rozdrożu, co jak sam wyznał, już kiedyś mu się zdarzyło w 30-letniej estradowej karierze. Piątkowy występ to blisko dwie godziny opowieści Maleńczuka- chwilami naprawdę zabawnych, z dystansem do siebie samego, często jednak dość niesmacznych. Każda z tych historyjek była wstępem do kolejnych piosenek przeciętnie zaśpiewanych i jeszcze słabiej zagranych. Chyba jednak szkoda sceny świetnego klubu Stary Maneż na tak mierny wykon Pana Maleńczuka Solo… Chociaż- owszem - oklaski były, nawet kilkuosobowa owacja na stojąco. Wierność fanów jest bezwarunkowa…
A przecież, Panie Maleńczuk, potrafi Pan dużo więcej! Inni też, również solo (prawie):
Czy ktoś jeszcze pamięta sopocki klub Mandarynka? Tam też niegdyś wystąpił Pan Maleńczuk solowo dając show uliczno-kempingowy. Alicja wyszła w połowie koncertu mocno rozczarowana. Ale przecież każdy zasługuje na drugą szansę… Po ostatnim koncercie w Gdańsku trzeciej jednak nie będzie.
W swojej autobiografii „ADHD”- Tymon Tymański tak opowiada o Maleńkim: „Maciek to bardzo utalentowany wokalista, tekściarz i kompozytor, który zgubił się w działalności estradowej. A jednocześnie mały, zagubiony chłopiec, który bardzo długo dorasta.”
A jak to z kolegami bywa, każdy wie:
Po koncercie Pan Maleńczuk powiedział, że dał z siebie wszystko. No nie, naprawdę?
W rewanżu za funeralne zaproszenie Pana Maleńczuka Alicja już dzisiaj zaprasza artystę na swoje kaszubskie ranczo. Przy ognisku, „girlandy gwiazd nad nami”, obowiązkowo w swoim słynnym białym garniturze, byłby przyjemnym kompanem Lema pamięci kosmicznej podróży (tak, Pan Maleńczuk znał Lema osobiście!) nad okolicznymi jeziorami . Przypuszczalnie sam też byłby zachwycony … samym sobą.
Alicja w Krainie Dźwięków